Kampania wyborcza
Kiedy posłowie w Sejmie podejmowali decyzję o samorozwiązaniu, wiadomo było już, że wybory wkrótce napewno się odbędą. Mimo tego niektórzy jeszcze tego ostatniego dnia mieli nadzieję, że coś pójdzie nie tak, ktoś nie przyjdzie na głosowanie i samorozwiązania nie będzie.
Przygotowanie do aresztowania Leppera, zamieszanie w Samoobronie spowodowane „sprawą odrolnienia gruntu” to był start zamieszania w Polsce. Prawo i Sprawiedliwość na początku wakacji zaproponowało „kampanię przeciw obłudzie”. I żeby było ciekawiej, to nie była kampania ot tak sobie rzucona na oczy wyborców. To miała być odpowiedź na atak Platformy Obywatelskiej, która zaserwowała kampanię „By żyło się lepiej”, która na ekranach naszych telewizorów zawitała już w czerwcu. I tak się zaczęło. Ci oszukali, a ci nie dali, oni okłamali, a tamci za mało dali. Ciągani byliśmy po bruku jak te patelnie przysłowiowe. Partie naszą uwagę chciały przyciągnąć prawie tak jak producenci proszków do prania, czy operatorzy telefonii komórkowych. Czy im się udało? Trudno by było tego nie zauważyć, skoro na każdym kroku, w co drugim filmie w ramah przerywnika widzieliśmy Tuska i Kaczyńskiego. A efekty tych starć wizyjno-reklamowo-kampanijnych nie będą znane do momentu ogłoszenia wyniku wyborów.
Zdawać by się mogło, że koniec wakacji przyniesie pewność, że zobaczymy kto wygra ten etap starcia na telewizyjne reklamy propagandowych idei partii dbających o nasze losy i interesy, a tu klops. Już w połowie wakacji w tyle została Platforma, która nie miała tak jak PiS ciągle to nowych pomosłów na zaskakiwanie wyborców. Tak więc potem, to był już czas Prawa i Sprawiedliwości. I tak pozostało do ogłoszenia terminu wyborów. A właściwie to może nawet do połowy września, bo dopiero wówczas inne partie rozpoczynały kampanię, którą Prawo i Sprawiedliwość skutecznie prowadziło już od kilku miesięcy. Pojawiły się plakaty, bilboardy i hasła. Rozpoczęły się także spotkania, których głównym celem były ręce.
Tak, bo podobno trzeba uścisnąć pięć dłoni, by zyskać jednego wyborcę. No, ale kampania wyborcza jest krótka, tak więc ściskać trzeba szybko i skutecznie bo słupki poparcia są nieubłagane. Kampania szybko się kończy, więc kto chce wygrać, musi grać.
Jacek Babiel