Przejdź do treści Przejdź do menu
sobota, 12 października 2024 napisz DONOS@

Przyznał, że przegrał

W chamstwie, w agresji, w knajactwie, nie mamy z tymi panami żadnych szans. Ale oni sobie tego nie uświadamiają, że inni szatani też są tam czynni. Te słowa premiera Jarosława Kaczyńskiego przejdą do historii, ale nie dlatego, że kogoś obrażały ale m.in. dlatego, że dla wielu Polaków te kilka słów będzie wspomnieniem rządów brata prezydenta RP.

fot. Adam Babiel
fot. Adam Babiel
I wcale też nie dlatego, że ktoś chciałby dowodzić, że nie ma szatanów, albo, że nie byli oni czynni. Tu chodzi o coś więcej. Sprawa dotyczy języka, jakim od 2005 roku posługiwała się władza. A może dokładniej, władza pod przewodnictwem Jarosława Kaczyńskiego. Był niesamowity, oczywiście w negatywnym słowa znaczeniu! Oczywiście styl.

Ta władza, nabrała ona po przejęciu stanowiska od Kazimierza Marcinkiewicza nieznanego dotąd wizerunku. Ten wygląd, jaki Polacy i nie tylko, mogli oglądać, ale i słuchać był przerażający. Wręcz straszny. Czasami nawet bardzo podobny do horrorów, które puszcza się dopiero w późnych godzinach, dopiero jak dzieci idą spać. Tyle, że my to wszystko od września 2005 do października 2005 mieliśmy codziennie, normalnie w godzinach szczytu. W prawie każdych wiadomościach, bo w „Wiadomości” pokazywały tylko te korzystne, bardziej dla pana premiera wypowiedzi, które popełnił. Nic to, bo można to było usłyszeć w prywatnych stacjach telewizyjnych i radiowych oraz przeczytać w internecie. Ale to nie o to chodzi, gdzie to można było zobaczyć albo usłyszeć, tylko jak odbierał to naród. Czy rzeczywiście słowa przywódcy brał to do siebie, albo nawet za swoje słowa, czy może było to obojętne niczym kamień rzucony w wodę. A może było tak, że to co mówił latało sześćdziesiątką? Myślę, że było wielu takich, którzy z każdą wersją się utożsamiali.Ale byli też tacy, którym to nie bardzo odpowiadało.

Teraz po wyborach parlamentarnych, kiedy oficjalnie można zapoznać się z przyczynami przegranej PiSu trzeba przyznać panu premierowi rację.

Tak, rację ma pan Jarosław, że PiS przegrało przez debatę z Tuskiem. Podobno pan premier był zmęczony i przeziębiony. A ja w takim razie się zapytam dlaczego? Czy Donald Tusk nie prowadził tak jak pan premier kampanii wyborczej, czy nie był zmęczony? A może ktoś mu nie powiedział, że przed takim spotkaniem – starciem trzeba wypocząć więcej niż normalnie? Może ktoś o tym zapomniał. Premier wyraźnie w wywiadzie dla Rzeczpospolitej przyznał, że na debatę poszedł zmęczony i nieprzygotowany. Tak więc to, że skończyło się źle to wcale nie wina jabłek ani masła które są droższe.

Druga rzecz, do której się przyznał Jarosław Kaczyński miała dotyczyć postawy Aleksandra Kwaśniewskiego, dzięki któremu podobno PO miało zyskać cztery procenty poparcia. A ja myślę, że jeśli uzyskało to czternaście, a nie cztery, ale to tak naprawdę chyba nie była prawda. Przez byłego prezydenta chwiejącego się na nogach w związku z „wirusem filipińskim” wcale PO zyskać nie mogło, bo wątpliwy był już na początku zaangażowania Kwaśniewskiego w kampanię LiD jego elektorat. Nie mógł on już liczyć na poparcie z wyborów prezydenckich sprzed lat, tak więc jego osoba nie mogła przyczyniać się do sukcesów ani LiDu, ani PO. No, ale jak pan premier mówił, to był podobno szef Donalda Tuska, szef wszystkich szefów.

Myślę, że prezes PiS przegrał jednak głównie dlatego, że zarówno w debacie z Tuskiem, jak i Kwaśniewskim nie wypadł zbyt korzystnie. Kłania się przykład debaty telewizyjnej Kennedy - Nixon w Stanach Zjednoczonych. Tu, u nas w Polsce też wiele zależało od tego, jak kto wypadł, jak się prezentował. Dziś mało kto pamięta o czym w debatach była mowa, wielu pamięta o tym kto lepiej wyglądał i się prezentował. I tu bym postrzegał początku tonięcia okrętu – zwycięskiego już na starcie – Jarosława Kaczyńskiego. Trzeba było się nie zgadzać panie premierze na debaty, ani z Tuskiem, ani z Kwaśniewskim. Wówczas Tusk nie spotkałby się z Kwaśniewskim, a potem z panem i nie zdobyłby tych punktów, które zdobył. No, ale to pan dał mu tą szansę, a ja bym powiedział, że to pan mu pomógł wygrać te wybory. Gdyby nie pan, przecież oni by sobie nie poradzili z tym, że to pan rozdaje karty i decyduje o tym, że nie ma kto z kim dyskutować. Tak więc to rada na przyszłość, trzeba czasem posłuchać innych szeptów, niż tylko z własnego obozu, czy pałacu.

Była też sprawa oskarżonej Beaty Sawickiej, o której Jarosław Kaczyński sam powiedział, że nie było to dla PiS zbyt dobre. Raczej było tylko na chwilę korzystne (i tylko w obozie PiS) dla szefa CBA, Mariusza Kamińskiego. Tak, nie? Nie wiem, myślę, że i tak wielu się nabrało, choć to było „za pięć dwunasta” do wyborów. Proszę wcale nie mieć wrażenia, że ja staję w obronie tej pani, albo że twierdzę, że ona brała albo nie brała. Nie dyskutuję o tym, tylko o fakcie i sposobie oraz terminie upublicznienia tej informacji. Czasami tak jest, że obrywa bardziej strzelec, rykoszetem...

Na koniec, myślę, że rząd PiS i ta formacja przegrała przede wszystkim przez styl rządzenia i uprawiania propagandy. Bez względu na to czy TVP pomagała z własnej woli, czy tylko z woli sympatyków. To PiS, ci politycy grali główne role i to oni sobie ustalali role, tyle że społeczeństwo chyba czasami odbierało te role zupełnie inaczej niż ich odtwórcy by chcieli. Negatywne nastawienie do wszystkiego, ciemna przyszłość z depczącą po piętach przeszłością, zastraszenie i wszechobecna nieufność, korupcja i układ oraz oligarchowie - to wszystko ogarnęło granice Rzeczypospolitej (nie ważne której, jak liczonej) pod rządami Prawa i Sprawiedliwości. Wielu się zgadza nadal z taką wizją Polski, ale także wielu, a w tych wyborach nieco więcej niż w poprzednich, się nie zgodziło. I właśnie dlatego PiS nie wygrał tych wyborach.

Ale to nie znaczy, że nie wygra kolejnych. Premier Jarosław Kaczyński szybko zrozumiał co jego formację zgubiło (może nie wszystko, ale część tak) i co najważniejsze powiedział to głośno. Przyznał się do porażki, a to jest pierwszy stopień do odbudowania moralnej postawy, najpierw swojej – zwycięskiej, a niebawem może także i partyjnej. Czy Jarosław Kaczyński wyciągnie konsekwencje z tej rozgrywki, przegranej dla niego? Dziś nie wiadomo. Więcej pewnie będziemy wiedzieć w 2011 roku, gdy zostaną ogłoszone wyniki kolejnych wyborów parlamentarnych.

Jacek Babiel
nie, 28 października 2007 23:17
Data ostatniej edycji: nie, 28 października 2007 23:39:17

 
- -
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę